niedziela, 13 marca 2011

Muzeum wnętrza. Dom Uphagena w Gdańsku.

          Dzisiejszy post będzie nieco historyczny, ale mam nadzieję, że choć trochę Was zaciekawię tym niezwykłym miejscem. Pierwszy raz byłam w Domu Uphagena w 2005 roku zrobił na mnie duże wrażenie, chciałam zobaczyć go ponownie i spojrzeć „innym okiem”. Nie ukrywam, że z czasem zmieniają się nasze potrzeby podziwiani piękna i sztuki..... ładnie ładnie a może po prostu dojrzewamy i potrafimy docenić. 


Krótka historia.
Uphagenowie zaliczani byli do jednych z najbogatszych rodzin, Piotr Uphagen zmarł w 1775 roku pozostawił jednak po sobie ogromny majątek. Jan jego syn urodził się w 1731 roku w Gdańsku, był ławnikiem i rajcą miejskim z zamiłowania historyk.
W roku 1775 zakupił kamienicę przy ul. Długiej 12. Zlecił on przebudowę całego budynku, pracami kierował znakomity rzemieślnik Jan Dreyer. Kamienica wyglądała wspaniale, stosownie do stylu wieku XVIII i oczywiście upodobań właściciela.  Jan był miłośnikiem sztuki, zbiera dzieła wraz ze swoją Abigail. Jan zmarła w 1802 roku....
Kamienica jest jedyną w Polsce, która zachowała swój pierwotny charakter. Stało się to dzięki zapisowi, Uphagena, który zabronił swym spadkobiercom zmian w wystroju domu.
W 1909 roku rodzina Uphagenów podpisała umowę z Magistratem Gdańska o wydzierżawieniu kamienicy 
i od 1911 została udostępniona dla zwiedzających.
W roku 1944, w związku z nasilającymi się działaniami wojennymi, zaczęto ewakuować liczne eksponaty. Niestety po zakończeniu wojny nie wszystkie wróciły na swoje miejsce. Obecnie pieczę nad kamienicą sprawuje Muzeum Historii Miasta Gdańska i po zakończeniu prac konserwatorskich znowu została udostępniona turystom. 


             Wiadomo, że z racji naszego wykonywanego zawodu zwracamy ogromną uwagę na tkaniny w każdej postaci na zasłonach, lambrekinach, meblach i oczywiście na wspaniale obitych adamaszkowymi tkaninami ścianach. Niesamowitą rzeczą było to, że wszystkie dekoracje okien były szyte ręcznie, udało mi się podejrzeć jeden z lambrekinów. Tkaniny do wnętrz zostały odtworzone w Instytucie Włókiennictwa.

              Co jeszcze zrobiło wrażenie, niskie boazerie, dekorowane płycinami, na których malowane były przepiękne rodzajowe scenki, wspaniałe budowle oraz akcenty przyrodnicze, kwiaty ptaki i owady. Płyciny są tak barwne, że rzucają się od razu w oczy. Wszystkie stosownie do każdego charakteru wnętrza, a mianowicie w pierwszym pomieszczeniu zwanej herbaciarnią oczywiście scenki chińskie. W saloniku muzycznym barwne ptaki i owady, w jadalni motywy roślinne. Widać rękę mistrza.

              Czy ktoś robi jeszcze takie sztukaterie? Sufit zdobi rozbudowana dekoracja sztukatorska, która była niegdyś złocona i barwnie laserowana.
Wnętrza barwne niesamowicie, piękne meble, dodatki, tkaniny, w 2 słowach: kolorowo – kolorowo.
 A teraz coś dla uspokojenia niektórych zmysłów, a pobudzenia innych :) schodzimy wąskim korytarzem 
w dół. Na parterze zlokalizowane zostały pomieszczenia gospodarcze: kuchnia i spiżarnia. Zapachów już nie ma, ale tak by się chciało poczuć zapach piekącego się chleba i innych wspaniałych przysmaków. Wnętrze skromne, jednak zaopatrzone w to, co niezbędne w kuchni, wspaniały murowany piec. 








         Myślę, że jeśli będziecie kiedyś w Gdańsku to warto się przenieść na parę chwil do XVIII wieku w Domu Uphagena.


4 komentarze:

  1. Ciekawe, bardzo ciekawe. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm.. too bad I can't understand your language, but the pictures are pretty. And strangely enough, I liked the kitchen most. ;)

    Thanks for commenting on my blog!

    Have a nice day - Bettina.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dom Uphagena widziałam w zeszłym roku w lecie, bardzo ciekawy budynek. Najbardziej podobała mi się jadalnia, z tapetami ze wzorem papug (chyba to były papugi) i roślin, bardzo przytulny pokój. W okresie letnim, nie wiem czy teraz też, można było wejść do muzeum co pół godziny, jak się człowiek spóźnił o 2 minuty to już musiał czekać kolejne pół godziny... to taka polska organizacja, niestety wejście co pół godziny wcale nie gwarantowało przewodnika, tylko przejście pomieszczeń w towarzystwie tłumu ludzi... no cóż, ale i tak warto było zobaczyć.

    Pozdrowienia!
    B.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maciek:
    Bardzo dziękuję za komentarzyk, Dom Uphagena jest naprawdę bardzo interesujący, jeszcze jak bym miała taką umiejętność jak Ty robienia tak pięknych zdjęć byłoby świetnie. :)

    Bettina:
    Thank you for your comment on my blog.
    I send the link translator, my blog.

    http://translate.google.pl/translate?u=http://jacobstudio.blogspot.com/&sl=pl&tl=en&hl=&ie=UTF-8

    Google chrome You can translate any page.
    Regards Cathy.

    Angouleme:
    Jak byliśmy za pierwszym razem to dokładnie tak jak piszesz, wejście co półgodzinki, a teraz było lepiej, weszliśmy o dowolnej porze i sami mogliśmy oglądać wnętrza. Fakt tkaniny na ścianach pięknie się prezentowały.

    Pozdrawiam KASIA

    OdpowiedzUsuń