sobota, 30 kwietnia 2011

Salone Internazionale del Mobile

Po długi przerwie nareszcie jestem. Nie wiem, od czego zacząć. ...14 kwietnia wraz z naszymi przyjaciółmi Kasią i Tomaszem, ( którzy uważają nas za dziwaków, ale jednak się z nami przyjaźnią) wyjechaliśmy na targi do Mediolanu. Marzyłam o nich od dłuższego czasu może nie od 50 lat, ale przynajmniej od 10 .
Nie będę podawała wszystkich cyfr ilu było wystawców odwiedzających i tak dalej. Napiszę tylko powierzchnia wystawiennicza to 230 tysięcy metrów kwadratowych. Uwierzcie mi, pierwszy raz w życiu spuchły mi nogi, choć obuwie było odpowiednie.




Salone Internazionale del Mobile to jedne z większych międzynarodowych targów na świecie. W tym roku były wyjątkowe, bo okrągła 50 rocznica założenia. Robiły ogromne wrażenie.

Kiedyś usłyszałam takie słowa od znajomego architekta” ...każdy ceniący się architekt, projektant, dekorator wnętrz powinien na tych targach być” i spokojnie ja też mogę się pod nimi podpisać, to, co widziałam nigdy nie odda żaden katalog czy zdjęcie.

Pomacałam, posiedziałam, poleżałam i zakochałam się przynajmniej w połowie wystawianych rzeczy. Co prawda Philippe Starck czy Donatelli Versace oraz Zahy Hadid nie widziałam (a podobno byli), ale ich działa i owszem. Polski akcent również się pojawił. Kilka znanych firm i naszych zdolnych projektantów między innymi Tomek Rygalik...

Kasia i Ja

Takie targi mają sens dla obu stron. Bardzo ciekawy sposób pozyskiwania nowych kontrahentów. Można było dostać wizytówkę czy katalog, a na niektóre stanowiska wejść tylko po zostawieniu swojej wizytówki. Większość firm skrupulatnie robiło notatki skąd Jesteś, czym się zajmujesz, i co Ci się podoba i w jaki sposób możemy z Tobą współpracować.

Pomysł na nawiązywanie współpracy i statystykę, świetny. :) Po targach musimy zamówić nową partię wizytówek, ale co tam, opłacało się. Dwie torby, nowych kontaktów, katalogów i co najważniejsze nowych pomysłów na projektowanie ciekawych wnętrz.

Spróbuje w następnych postach pokazać Wam, moi drodzy, co mnie zainteresowało, zaskoczyło a przede wszystkim, co się dzieje w „wielkim świecie”.

Salone było podzielone na trzy swego rodzaju grupy DESIGNU, CLASSIC i OŚWIETLENIE. Design dał mi nowe spojrzenie na funkcję i ergonomię. Classic na przepych i rzemieślniczy kunszt. Oświetlenie to to, czego najbardziej mi brakuje w Polsce, bo niby jest tak wiele firm a w rezultacie jest mały problem z doborem oświetlenia. Jednak teraz jestem zaopatrzona we wszystko, co było mi potrzebne i gotowa do twórczej pracy.

Dziękuje Tomaszowi, który wspierał mnie swoim doskonałym włoskim.:) To oczywiście nie czas na postanowienia, ale dobrze by było zacząć się uczyć tak już na 100% włoskiego.
 Tomasz i Ja


Nie będę się rozpisywała o mojej miłości do Italii i jej kuchni, bo to nie blog kulinarny, ale trochę smakołyków udało się nam przywieźć.


UDANEJ MAJÓWKI WAM ŻYCZĘ.:)

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

William Morris – Morris & Co – najnowsza kolekcja 2011.


Dlaczego kocham kolekcje Wiliama Morrisa? Za ich ponadczasowość, kolorystykę, wzory i stworzenie ruchu arts & crafs – odrodzenie sztuki i rzemiosła.

John Ruskin twierdził, że rewolucja przemysłowa poprzez masową produkcję doprowadziła do upadku gustu, osobowości i moralności ludzi, a ratunek jest we współpracy artysty i rzemieślnika oraz powrocie do prostaty i rzetelności rzemiosła artystycznego.
Bardzo trafna uwaga, oczywiście nie musimy się z tego powodu cofać do 1850 roku, ale zaczynam się zastanawiać czy teza Ruskina nie odnosi się również do naszych czasów i rewolucji przemysłowej: dużo i „byle jak”.

Jednak wróćmy do Morrisa.
Wiliam Morris (1834-1898) był jednym z najbardziej wpływowych projektantów XIX wieku. Morris to główna postaci ruchu Arts and Crafs, angielski architekt, malarz, dekorator wnętrz, projektant mebli, pisarz, prekursor modernizmu. Pod jego kierownictwem firma Morris & Co rozwijała się wspaniale, słynęła przede wszystkim z pięknych tapet i tkanin. 

Dzisiaj Morris & Co nadal produkuje ówczesne wzory wprowadzając innowacyjne technologie druku i tkactwa. Oczywiście w dalszym ciągu zachwycając nas ponadczasowym wzornictwem i kolorem.
Z okazji 150 rocznicy Morris & Co przygotowało wspaniałą kolekcję arrasów, aksamitów, adamaszków, haftowanych i drukowanych tkanin. Pokaz rozpoczął są w London Design Week, 13-17 marca 2011 roku. Kolekcja będzie dwukrotnie większa niż zwykle, firma starała się odtworzyć jak najwięcej wzorów, korzystając z źródeł archiwalnych. Dlatego też kolekcja została nazwana ARCHIVE.









Prawdopodobnie za 3 tygodnie będziemy mogli obejrzeć wszystkie wzorniki nowej kolekcji, nie ukrywam, że nie mogę się doczekać. Zobaczyć w oryginale: Złodzieja Truskawek z 1883 roku, wspaniały motyw Karczochów (1898r) zaprojektowany przez Johna Hery Dearle czy też ulubiony motyw Morris – Dmuchawce.
Oczywiście zamówimy najnowszą kolekcję i w najbliższym czasie będzie można w naszym Studio również podziwiać i zamawiać tkaniny i tapety tej firmy.

Miłego dnia moi drodzy, piszę do Was niestety z łóżka z dużą paczką chusteczek i syropków pod ręką.